Jaa... Wiem, że nikt tegonie czyta, zresztą wcale się nie dziwię, ale sesja przyszła, w związku czym mam dużo Weny do wykorzystania i nie dość, że jakoś tak szybko mi idzie pisanie rozdziału, to jeszcze zrobiłam podstronę z bohaterami, którą możecie sobie zobaczyć w panelu bocznym. To mniej więcej tak sobie bohaterów wyobrażam, więc jak od tej pory będę używała określeń typu "blondyn" czy "najstarszy z nich" to dzięki podstronie możecie ogarnąć, o kim mowa, bo właściwie nic więcej i tak tam nie ma, tylko zdjęcia, nazwiska i wiek, no i jeszcze pozycja w zespole, ale tego idzie się z samej treści domyślić, soo ;p Dobra, już nie przynudzam, bo w sumie i tak nie mam o czym. Jeśli ktoś to jednak czyta, to miłej lektury życzę.
Ace stał
przed drzwiami do gabinetu CEO z ręką uniesioną
tak, jakby zaraz miał zapukać, jednak wciąż wahał się, czy to zrobić. Gdyby
nie spotkał po drodze Yoonsuka, prawdopodobnie nie przyszedłby tu dzisiaj. Nie
podjął jeszcze decyzji, czy stanąć do pojedynku z Shihyunem. Nie podjął, bo wiedział,
że uczciwie z nim nie wygra. By mieć szansę, musiał oszukiwać, a jego
rywalizacja z Jungiem zawsze była czystą grą. Nie chciał by tym razem było
inaczej. Ale jednocześnie naprawdę chciał wygrać. Całe jego życie mogło zależeć
od tego pojedynku. Właściwie to musiał wygrać. Dlaczego więc wciąż się wahał?
- Masz
zamiar wejść? – z bitwy z myślami wyrwał go dziewczęcy głos, jednak nie od razu
na niego zareagował. – Oppa?
- Mam
zamiar – odpowiedział, zerkając na dziewczynę, którą tydzień wcześniej spotkał
w kawiarni. Dziś nie uśmiechała się jak ostatnio, po prostu patrzyła na niego
pytająco.
Dalej
nie wiedział, kim była, ale to nie zmieniało faktu, że to przez nią miał teraz
dylemat. Godzinę po tym, jak wręczyła mu tajemniczą kopertę, zadzwonił do niego
CEO, by zaprosić go na rozmowę. Wtedy też poinformował go o pojedynku z
Shihyunem i o zasadach, jakie na nim obowiązywały. Dowiedział się, że piosenkę, którą zaśpiewa, miał
napisać sobie sam, użycie czyjejś kompozycji w ogóle nie wchodziło w grę.
Prezes zdawał się być kompletnie nieświadomy tego, jaki prezent trochę
wcześniej otrzymał Ace, a on źle czuł się z tym, że wykorzystanie go byłoby naruszeniem
zasad. Z drugiej strony wiedział, że uczciwie z Jungiem nie wygra, lider
komponował piosenki już w liceum i te kawałki, które Sungjin słyszał, były
naprawdę dobre. A te, które tworzy teraz, pewnie są jeszcze lepsze. Więc nawet
jeśli udałoby mu się stworzyć samemu cokolwiek, to i tak na pewno by przegrał.
Tymczasem piosenka, którą podarowała mu nieznajoma była naprawdę świetna,
wiedział, że mógłby ją zaśpiewać. I że mógłby z nią wygrać.
- Więc
czemu nie wchodzisz? – spytała znów nieznajoma, gdy przez kolejną minutę nie
ruszył się ani o centymetr.
- Szef
wie, że dałaś mi tą piosenkę? – zapytał, zamiast odpowiedzieć.
- Co?
Jasne, że nie. Chyba że od ciebie – odpowiedziała dziewczyna, przewracając
oczami. – Wujek ma hopla na punkcie czystej gry, równych szans i tak dalej. Nie
pozwoliłby ci wystąpić, gdyby wiedział.
Wujek? A
więc CEO był jej wujkiem, nie ojcem, jak podejrzewał na początku. Mimo wszystko
wciąż łączyły ich więzy krwi, pewnie dlatego wiedziała o pojedynku wcześniej
niż Ace i jeszcze zdążyła przygotować dla niego prezent. Musieli rozmawiać o tym na rodzinnej kolacji
czy coś, co w sumie i tak byłoby dziwne. Chłopak nie wiedział, co o tym myśleć.
I jeszcze bardziej nie wiedział, czy skorzystać z oferty dziewczyny, czy po
prostu zrezygnować z pojedynku. Nie chciał oszukiwać…
- Wahasz
się? – spytała, gdy nijak nie zareagował na jej wypowiedź. – Damn… - rzuciła, przepychając się obok niego i
naciskając klamkę. – Wchodzę~!
Krzyknęła
to, już właściwie wchodząc do środka i ciągnąc zdezorientowanego Ace’a za sobą.
Na ich widok siedzący za biurkiem prezes uśmiechnął się.
- Dobry,
szefie! – rzuciła dziewczyna z dość dziwnym uśmiechem na ustach. – Patrz, kogo
spotkałam pod drzwiami.
- Dzień
dobry – przywitał się szybko Sungjin, wiedząc, że mówi o nim.
-
Powiedział, że przyniósł piosenkę na pojedynek, dlatego weszłam z nim. Chcę
posłuchać – oznajmiła jak gdyby nigdy nic, po czym odwróciła się w stronę
chłopaka i wzrokiem mówiąc mu „Jak mnie zdradzisz, nie żyjesz”, głośno
powiedziała: - Pokaż ją, jestem ciekawa.
Po tych
słowach podeszła do jednego z krzeseł obrotowych stojących przy biurku i
wygodnie się na nim rozsiadła.
- No? –
pogoniła go, gdy nie zareagował od razu.
Wiedząc,
że w zasadzie nie ma wyboru, chłopak zaczął grzebać w plecaku w poszukiwaniu
nut piosenki, które na szczęście przepisał wcześniej swoim pismem i podpisał
własnym nazwiskiem, co świadczyło o tym, że mimo wszystko serio rozważał
wykorzystanie jej. Wyciągnął też płytkę z nagraniem demo, które parę dni
wcześniej stworzył z pomocą kolegi. To nie była ta wersja, którą dała mu
dziewczyna, jakościowo była dużo gorsza, ale dzięki temu też bardziej realna.
- Trochę
kiepskie jakościowo, ale… - powiedział,
wręczając CEO przedmioty, a ten w odpowiedzi tylko uśmiechnął się i machnięciem
ręki dał mu znać, że nie szkodzi.
Od razu
też wyciągnął CD i włożył je do włączonego laptopa. Po chwili po pomieszczeniu
rozniosły się pierwsze dźwięki melodii, do których po chwili dołączył
nieprofesjonalnie zmiksowany głos Ace’a.
- Podoba
mi się – dziewczyna okręciła się na fotelu, próbując ukryć w ten sposób uśmiech
satysfakcji, wypływający jej na usta. – A ty co o tym myślisz, szefie?
- Dobre –
stwierdził CEO, w zamyśleniu kiwając głową. – Naprawdę dobre. Myślę, że
spokojnie możesz tego użyć.
***
Na
trwającym treningu tanecznym Serpenti niezbyt szło, jakoś wszyscy wydawali się
rozkojarzeni. A przynajmniej wszyscy oprócz J’a, który wiedział tyle, że jego
brat myśli o spotkanych dzisiaj dziewczynach, za to nie miał pojęcia, co
rozprasza pozostałych członków. Zwłaszcza lidera, który zdawał się być w
zupełnie innym świecie, nawet nie opieprzył Yoonsuka za spóźnienie, co było
rzeczą dziwną. Zresztą wszyscy dzisiaj nie ogarniali świata i szło im dużo
gorzej niż któregokolwiek innego dnia, nawet wtedy, gdy praktycznie dopiero
zaczynali się uczyć układu. Dlatego w końcu instruktor nie wytrzymał i dał im
15-minutową przerwę na ogarnięcie się, bo w ten sposób to było tylko marnowanie
czasu. I właśnie te kilkanaście minut J wykorzystał na wyjście do toalety, z
której też właśnie wracał z nadzieją, że pozostali funkcjonują już normalnie,
bo jego też męczyło już powtarzanie w kółko tego samego fragmentu.
Miał
właśnie skręcać w korytarz, na końcu którego była ich sala do ćwiczeń, za to na
początku gabinet CEO, kiedy te pierwsze drzwi nagle się otworzyły i wyszedł z
nich chłopak, którego choć widział raz w życiu, to od razu rozpoznał – Ace. A
razem z nim dziewczyna, którą widywał na korytarzach dość często – Park Taehee –
siostrzenica prezesa, która traktowała agencję jak swoją piaskownicę i robiła w
zasadzie, co tylko chciała. A przynajmniej
plotki, które o niej słyszał, nie były zbyt pozytywne, sam nie miał z nią zbyt
wiele do czynienia i szczerze mówiąc, w tej chwili też nie miał ochotę wpaść na
tę dwójkę, dlatego cofnął się o krok. Teraz on widział ich, ale oni nie powinni
zobaczyć jego, dopóki nie spojrzą centralnie w stronę miejsca, w którym stał.
Jednak oni chyba nawet nie pomyśleli o tym by rozglądać się dookoła.
-
Dlaczego to zrobiłaś? – Ace spojrzał na dziewczynę z wyrzutem, gdy tylko
zamknęły się za nimi drzwi.
- Bo sam
się wahałeś, dlatego - odpowiedziała
Taehee, jak gdyby nigdy nic. – Chociaż pewnie i tak byś to zrobił, wszystko
miałeś przygotowane – roześmiała się.
- Może
nie. Wolę uczciwą grę…
-
Uczciwą? - dziewczyna uniosła brwi. –
Gdybym ci nie pomogła, to i tak nie byłoby uczciwe. Jung Shihyun jest urodzonym
kompozytorem, ty nie… Gdybym nie dała ci tej piosenki, odpadłbyś z tego
pojedynku bez walki. A nie chcesz
odpaść, prawda, oppa?... – jej głos momentalnie z ironicznego zmienił się na
słodki.
Słuchający
tego z boku J nie do końca rozumiał, o czym mówią, jednak kilka faktów do niego
dotarło. Pierwszy: lider nie powiedział im wszystkiego. Ta piosenka, którą miał
napisać, nie była na zwykły występ. Była na pojedynek. Drugi: Ace zamierzał w tym pojedynku oszukiwać. A
Taehee była powodem. Miał ochotę wyjść z ukrycia i wprost zapytać o
wyjaśnienia, ale nie chciał przerywać rozmowy, która toczyła się dalej. Był
ciekawy, czego jeszcze może się dowiedzieć.
- Czemu
to zrobiłaś? Czemu dałaś mi tą piosenkę? – powtórzył Ace.
- Bo
chcę, żebyś tu został. Żebyś wygrał ten pojedynek. Chcę, żebyś dołączył do Serpenti
– uśmiechnęła się. – Czy to wystarczająco dobry powód?
- Czemu
chcesz? –pytał dalej chłopak, po jego tonie słychać było, że nie do końca
wierzy w jej szczere intencje.
- Bo tak
– odpowiedziała po prostu, jak prawdziwa kobieta, po czym zrobiła dwa kroki w
stronę Sungjina i pocałowała go. I to nie było lekkie muśnięcie, jak w dramach,
tylko konkretny pocałunek, który Ace zresztą z chęcią odwzajemnił. Zresztą nic
dziwnego, kto by odmówił takiej dziewczynie?
Jednak patrzący
na to z boku J tylko się skrzywił, dopisując w myślach komentarz „prawdopodobnie
prawda” do wszystkich plotek, które słyszał o tym, że dziewczyna uwiodła połowę
męskiej części artystów i trainee w agencji, pobawiła się z nimi chwilę, a
potem zmieniła na lepszy model. Wydało
mu się to tym bardziej prawdopodobne, że sądząc po ich rozmowie ta dwójka nie
znała się zbyt dobrze, nie mogło więc chodzić o jakieś uczucia, to była tylko
zabawa, nic więcej.
Zniesmaczony
chłopak odwrócił się i ruszył korytarzem, którym przyszedł, stwierdzając, że
wróci do na trening okrężną drogą. Miał nadzieję, że kiedy Taehee znudzi się Ace,
nie upatrzy sobie jako ofiary żadnego z członków Serpenti. Nie znał jej, to
prawda, ale po tym co dzisiaj usłyszał, nie chciał mieć nic wspólnego z tą
fałszywą dziewczyną.
***
Druga
część treningu poszła im jeszcze gorzej niż pierwsza, bo tym razem nawet J był
zdekoncentrowany, czego nie zauważył nikt oprócz instruktora, który widząc to,
pozwolił sobie na kilka ostrych słów pod adresem idoli, którzy zapomnieli, że
na sukces trzeba zapracować i jeśli w życiu prywatnym jest coś, co ich
rozprasza, to mają tego nie mieszać z pracą, bo w ten sposób szybko spadną ze
szczytu, na który jego zdaniem i tak dostali się zbyt łatwo. Po kazaniu, jakie
wygłosił, i tak wypuścił ich trochę wcześniej, bo stwierdził, że nie ma sensu
tego ciągnąć w ten sposób, już woli wyjątkowo zjeść świeżą kolację, a nie
resztki jak zwykle. Kolejne kazanie wygłosił im jeszcze menedżer, który
odstawiał ich do dormitorium, a potem jeszcze lider stwierdził, że do jutra
wszyscy mają się ogarnąć, włącznie z nim samym, bo jak jutro ktoś jeszcze
będzie chodził z głową chmurach, to przez miesiąc będzie gotował i sprzątał
mieszkanie za wszystkich członków. Stwierdzenie to wywołało zgodny jęk
wśród chłopaków, po czym każdy zapewnił,
że jutro na treningach nie popełni nawet najmniejszego błędu, po czym każdy
poszedł w swoją stronę czyli Shihyun do swojego pokoju, Hyunsoo na kanapę w
salonie, a Yoonsuk z bliźniakami do kuchni.
Gdy
tylko lider wszedł do swojego pokoju, którego na szczęście nie musiał z nikim dzielić,
od razu opadł na łóżko i sięgnął po swój tablet, który zawsze leżał na szafce
nocnej. Podłączył do niego słuchawki i odnalazł na YouTube piosenkę, do której
tańczyła dziewczyna, którą wcześniej widział. W oryginale utwór był naprawdę
bardzo szybki, zupełnie inny i choć osobiście bardzo go lubił, to nie mógł się
pozbyć wrażenia, że tamta wersja podobała mu się bardziej. Mimo to skopiował
linki i wrzucił na twittera, z którego w przeciwieństwie do bliźniaków rzadko
korzystał. „Znacie ten kawałek? Cały dzień chodzi mi dziś po głowie…” napisał
obok linku i wstawił wiadomość, mając nadzieję, że fanki podsuną mu inne
skojarzenia z tą piosenką niż to, co tak naprawdę chodziło mu po głowie.
- O
kim/o czym myślisz? – usłyszał nagle głos jednego z bliźniaków, który wyciągnął
mu z ucha jedną słuchawkę i teraz kucał obok jego łóżka, z dziwnym uśmiechem,
czekając na odpowiedź.
Lider
ogarnął wzrokiem całą jego postać, by zorientować się, który z braci zaszczycił
go swoją wizytą, bo w pierwszej chwili zawsze miał problem z ich rozróżnieniem.
Po ubiorze i sposobie, w jaki po zwróceniu na siebie uwagi wstał i rozsiadł się
wygodnie w fotelu obrotowym, rozpoznał, że to J.
- Czego
chcesz? – spytał, kierując wzrok z powrotem na tablet, gdzie na twitterze
pojawiło się już z tysiąc odpowiedzi na jego wiadomość.
- Jak
tam idą przygotowania do pojedynku? Masz już piosenkę? – spytał Junki od
niechcenia, przeglądając leżące na biurku nieotwarte nawet listy od fanów. – Bo Ace już chyba ma, widziałem, jak wychodził
dziś z gabinetu prezesa…
- Co-? –
lider oderwał się od tabletu i zaskoczony spojrzał na bliźniaka.
- To, co
słyszałeś, liderze – zaśmiał się J. – Wróg nie śpi, więc lepiej przygotuj się
na ostrą walkę. Słyszałem, że jego kawałek jest naprawdę niezły. I że jeśli
wygra, dołączy do nas. A nie
chcemy tego, nie?... Well, that’s all. I just wanted you to know that –
po tych słowach wstał I ruszył w stronę drzwi, widocznie nie oczekując żadnej
reakcji ze strony zdezorientowanego Shihyuna. – A, i jeszcze jedno: następnym
razem mów nam całą prawdę, a nie pół, okej? W końcu jesteśmy zespołem – uśmiechnął
się jeszcze, gdy już praktycznie stał w otwartych drzwiach. – Jaa, rest well, our
Leader!
Po tych
słowach po prostu zniknął a drzwiami, bezdźwięcznie zamykając je za sobą i
zostawiając Shihyuna z masą znaków zapytania. Tak bardzo w jego stylu. Jung
mógł się tylko domyślać, że wszystko, co wiedział, J podsłuchał, bo nie miał
pojęcia, skąd inaczej mógłby to wiedzieć. Chyba że od Ace’a, ale to było mało
prawdopodobne. Bardziej ciekawiło go to, co jeszcze maknae wie i jak zamierza
to wykorzystać…