Ich zespół nazywał się
Serpenti. Słowo to po włosku oznaczało „węże”, które ich lider po prostu
uwielbiał. Twierdził, że są piękne, ale i zabójcze, takie jak świat, w którym
przyjdzie im żyć, gdy w końcu zadebiutują. To on wybrał tę nazwę, która, o
dziwo, przypadła do gustu również CEO, dlatego pozostali członkowie nie mieli
praktycznie żadnego prawa głosu. Zresztą chociaż na początku niektórzy byli do
tego pomysłu sceptyczni, to ostatecznie wszystkim spodobał się gadzi motyw,
zwłaszcza po tym, jak poznali swoją debiutancką piosenkę zatytułowaną „Poison”.
Ich debiut był czymś
niesamowitym. Już sama nazwa zespołu i tytuł utworu przyciągały uwagę, a w
połączeniu z chwytliwą melodią, ich boskimi głosami i genialnym układem
tanecznym… Po prostu brakowało słów, by opisać to, co działo się na scenie, gdy
trwał ich występ. Gdy kreowano ich wizerunek, odniesiono się do Biblii, w
której wąż był kusicielem, który omamił pierwszych ludzi, by skosztowali
zakazanego owocu. Oni byli zarówno tym wężem, jak i zakazanym owocem, już
pierwszym singlem skradli serca większości nastolatek i nie tylko. Ich muzyka
niby jad krążyła we krwi ludzi, którzy jej słuchali, sprawiając, że serce biło
szybciej i człowiek naprawdę czuł, że żyje.
To był sukces, o którym ani
sami chłopcy ani nikt, kto z nimi pracował, nie marzył nawet w najśmielszych
snach. Niestety, każdy sukces ma swoją cenę i tak naprawdę zaczęło to do ich
docierać dopiero wtedy, gdy zamiast dnia wolnego po zakończonej promocji
pierwszego singla dostali grafik jeszcze bardziej zapchany treningami niż
wtedy, gdy byli trainee.
- Myślicie, że dadzą nam się
kiedyś wyspać? – mruknął nieprzytomnie Kang Yoonsuk, gdy następnego ranka czekali w sali
instrumentalnej na producenta, który miał ich zapoznać z ich kolejną piosenką.
Gdy chłopak był wypoczęty, stanowił
zwykle główne źródło energii w zespole. Niestety, gdy zerwano go z łóżka o
barbarzyńsko wczesnej porze, bynajmniej nie zarażał optymizmem.
- Nie – odpowiedział mu od
razu jeden z bliźniaków, którzy siedzieli tuż obok.
- Zdecydowanie nie –
zawtórował mu jego brat, jednocześnie robiąc komórką zdjęcie liderowi, który
usiadł przy stojącym w rogu pomieszczenia fortepianie i cicho grał jakąś tylko
sobie znaną melodię.
„from K: Shihyun-hyung i fortepian – para nadchodzącego sezonu. Jak myślicie, jaka będzie nasza następna piosenka?”Wklepał na klawiaturze i wrzucił zdjęcie na twittera, gdzie dzielił konto razem z bratem.
J i K, a właściwie to Choi
Junki i Minki, bliźniacy z Serpenti, identyczni, nierozłączni maknae zespołu.
Chociaż teoretycznie któryś z nich musiał być odrobinę starszy, to uparcie nie
chcieli powiedzieć który, utrzymując, że obaj są dokładnie w tym samym wieku i
obaj zasługują na miano maknae. Z wyglądu byli kompletnie nie do rozróżnienia, można
ich było poznać po sposobie ubierania się i codziennych nawykach, jednak jeśli
jeden lub drugi postanowił udawać swojego bliźniaka, nikt, włącznie z ich
rodzoną matką, nie był w stanie rozgryźć oszustwa. Nie mieli przed sobą
tajemnic, za to mnóstwo rzeczy ukrywali przed innymi. Gdyby nie Hyunsoo,
prawdopodobnie byliby najbardziej tajemniczymi członkami w grupie.
No, ale był jeszcze Kim Hyunsoo,
który siedział teraz pod ścianą czytając jakąś książkę (tytuł składał się
zaledwie z kilku znaków alfabetu łacińskiego i wyglądał jak jakiś kod) i o
którym nie było wiadomo praktycznie nic prócz tego, że jest przystojny, mega
utalentowany, inteligentny i ambitny. Nigdy nie mówił o swojej rodzinie czy o
przyjaciołach, o ile w ogóle jakichś miał. Często w wolnym czasie znikał gdzieś
na kilka godzin i nigdy nie mówił, gdzie idzie. W sumie nawet pozostali
członkowie Serpenti mało o nim wiedzieli, a fanki to już w ogóle oddałyby
wszystko, by się dowiedzieć, jakie tajemnice kryją się za jego ironicznym
uśmiechem. Dlatego też bliźniacy wzięli sobie za punkt honoru poznać te
tajemnice, tak na wszelki wypadek. W czasie promocji czy w trakcie treningów
było to raczej trudne, a właśnie to zajmowało jakieś 90% ich czasu, wciąż nie
tracili jednak nadziei, że kiedyś uda im się poznać jakieś pikantne szczegóły
na temat kolegi z zespołu.
Tymczasem jednak zabijali nudę
czytaniem odpowiedzi na tweet’a o liderze i fortepianie, którego sam
zainteresowany był jeszcze słodko nieświadomy. Gdyby wiedział, już by im się
oberwało. Tysiąc razy powtarzał im, że mają nie publikować jego zdjęć bez jego
zgody, a oni i tak to robili, i to najczęściej zmyślając do nich podpisy, żeby
jeszcze bardziej zaciekawić spragnione wrażeń fanki, które później rozwijały
ich myśl w zaskakująco kreatywne sposoby.
- Myślą, że teraz będzie
romantycznie – roześmiał się K, czytając kilka najnowszych odpowiedzi od fanek.
– Nasz lider i romantyzm, dobreee…
- Zaraz zobaczymy, czy będzie
– mruknął J, zabierając bliźniakowi telefon i wylogowując się z twittera w
momencie, gdy drzwi wejściowe się otworzyły
i stanął w nich nie producent, którego się spodziewali, tylko sam CEO we
własnej osobie, i to nie sam, tylko w towarzystwie menedżera Serpenti i jeszcze
jakiegoś chłopaka, tak na oko w ich wieku, czyżby jakiś trainee?...
- Dzień dobry~~ - rzucił
wesoło K, może trochę za głośno, kiwając przybyłym na przywitanie, a jego brat
od razu zrobił to samo, co zwróciło uwagę pozostałych trzech chłopaków.
Przysypiający Yoonsuk
momentalnie się rozbudził i z szerokim uśmiechem przywitał z przybyłymi, Hyunsoo odłożył książkę, wstał z ziemi i bez słowa skinął głową, stając obok reszty,
natomiast Shihyun przestał stukać w klawisze fortepianu, jednak przez dłuższą
chwilę ani się nie przywitał, ani nie ruszył z miejsca, tylko mierzył spojrzeniem chłopaka, którego
przyprowadził CEO. Dopiero po kilku sekundach jakby się ocknął, mruknął coś, co
brzmiało jak „Dobry~”, wstał i szybkim krokiem podszedł, by stanąć między
resztą członków Serpenti.
- Jak
tam nastroje, chłopaki? – uśmiechnął się do nich prezes niby dobry wujek, jak
zresztą zwykle go traktowali. – Gotowi na dalszą pracę?
-
Wiadomo, gotowi na wszystko, jak zawsze przecież – uśmiechnął się Yoonsuk. –
Ale za jakąś wolną niedzielę, to bym się naprawdę nie obraził – dodał po
chwili, a reszta zgodnie wyszczerzyła ząbki w aprobacie dla jego słów.
- Jakąś
jedną może uda się załatwić – zapewnił CEO, rozbawiony, ale też zadowolony z
ich postawy. – A póki co chciałbym wam kogoś przedstawić - powiedział, patrząc znacząco na chłopaka,
którego ze sobą przyprowadził. – Poznajcie Lee Sungjina, waszego nowego kolegę.
- Mówcie
mi Ace, miło mi was poznać - skłonił
głowę nowy w oficjalnym przywitaniu.
- Nam
też miło – rzucił jeden z bliźniaków od niechcenia, po czym spojrzał pytająco
na szefa. – Nasz nowy kolega w sensie z agencji, tak? Czemu nam go szef
przedstawia? Pewnie i tak nie będziemy się często widywać.
- Wasz
nowy kolega w sensie z zespołu – poprawił go CEO, zdając się nie zauważać
niebezpiecznego błysku, jaki pojawił się w oczach lidera Serpenti na jego
słowa.
- Żartuje
szef, prawda? – spytał Shihyun, podnosząc kącik ust w półuśmiechu, jego oczy
były zimne, a głos
brzmiał tak, jakby to pytanie było ostrzeżeniem.
- A
wyglądam jakbym żartował? – odpowiedział mężczyzna pytaniem, odwzajemniając spojrzenie
swojego podopiecznego.
- Nie
zgadzamy się na nowego członka – oznajmił po prostu lider. – Zadebiutowaliśmy w
piątkę i w piątkę będziemy kontynuować.
- Nie
możesz sam podejmować takich decyzji – spokojnie odparł CEO, jakby w ogóle
niewzruszony buntowniczą postawą chłopaka.
- Racja
– zgodził się Shihyun, uśmiechając się lekko, po czym odwrócił się przodem do
kolegów z zespołu i głośno powiedział. – Dobra, chłopaki, kto chce nowego
członka, ręka do góry!
Odczekał
dłuższą chwilę, jednak nikt się nie zgłosił.
- Okej,
to kto woli, żebyśmy zostali w piątkę?
Bliźniacy
podnieśli ręce zgodnie i natychmiast, zaraz po nich spokojnie zgłosił się Hyunsoo,
natomiast Yoonsuk przez chwilę wyglądał na rozdartego, ale ostatecznie również
podniósł rękę do góry. Shihyun uśmiechnął się z satysfakcją.
- No to
myślę, że postanowione – powiedział, odwracając się z powrotem w stronę CEO i z
uśmiechem czekając na reakcję.
Szef przez chwilę chyba nie wiedział co powiedzieć, więc tylko patrzył na
chłopaków, prawdopodobnie zastanawiając się, czy postawić na swoim i ustawić
ich do pionu, czy wziąć pod uwagę ich zdanie i przynajmniej na razie odpuścić
nowego członka. Gdy ostatecznie podjął decyzję uśmiechnął się szeroko i spojrzał
znów bezpośrednio na Shihyuna.
- Wiesz, że nie powinieneś stawiać mnie w takiej niezręcznej sytuacji?
- Jakiej niezręcznej sytuacji? Przecież przyszedł nas szef spytać o
zdanie i też właśnie wyraziliśmy swoją opinię – chłopak wyglądał na zdziwionego
samym pomysłem, że mogłoby chodzić o coś innego. Cwana bestia.
- Taak, cieszę się, że mogłem poznać wasze zdanie – uśmiechnął się CEO,
nie chcąc zaczynać dyskusji z młodym idolem, zwłaszcza że chwilę temu do sali
wszedł producent, który miał im pokazać ich nową piosenkę i teraz znacząco
zerkał na zegarek.
Kłótnia byłaby teraz nie na miejscu.
Wątpił, by udało mu się teraz coś zyskać. Jeśli się uprze i postawi na swoim, oni się zbuntują i nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale jeśli całkiem im
odpuści, pomyślą, że skoro już są popularni, to teraz mogą wszystko. Trzeba
było to załatwić inaczej, bardziej subtelnie. Miał już nawet pomysł jak.
- To tyle chciałem na razie. Dajcie z siebie wszystko przy nauce nowego
repertuaru – powiedział, po czym odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, a gdy
już kładł rękę na klamce, jakby nagle sobie o czymś przypomniał i jeszcze na
chwilę zwrócił się w stronę chłopaków. – A i jeszcze, Shihyun-ah, w przerwie
obiadowej wpadnij do mojego gabinetu, przypomniało mi się, ze muszę z tobą o
czymś porozmawiać.
Po tych słowach skinął na Ace’a i menedżera, by poszli za nim, a sam w
końcu naprawdę nacisnął na klamkę. Nim jeszcze dobrze zamknęły się za nimi
drzwi, zdążył usłyszeć, jak któryś z bliźniaków zwraca się do lidera słowami:
- No to masz przerąbane, hyung…
Oj, nieprawda, nie miał przerąbane, nie aż tak. Właściwie to mógł dostać nawet nagrodę zamiast kary. O ile wystarczająco się postara.
Moja pierwsza my sl to "gdzie yaoi?" :P oj wiem, też Cię kocham ;*
OdpowiedzUsuńFajna nazwa zespołu, ale normalnie w pierwszej chwili jak czytałam o tym niewyspaniu, to jakbym czytała o moim Sung Minie~ :D
Ciekawe, co prezes wymy slił. W ogóle Ace fajna ksywka.
I tak pewnie znów to opowiadanie rzucisz :PPP a idź. i tyle bo piszę z Małwego i nie znoszę tej klawiatury. xd
Harumiś