piątek, 17 stycznia 2014

Serpenti - 01 - Serpenti

Ich zespół nazywał się Serpenti. Słowo to po włosku oznaczało „węże”, które ich lider po prostu uwielbiał. Twierdził, że są piękne, ale i zabójcze, takie jak świat, w którym przyjdzie im żyć, gdy w końcu zadebiutują. To on wybrał tę nazwę, która, o dziwo, przypadła do gustu również CEO, dlatego pozostali członkowie nie mieli praktycznie żadnego prawa głosu. Zresztą chociaż na początku niektórzy byli do tego pomysłu sceptyczni, to ostatecznie wszystkim spodobał się gadzi motyw, zwłaszcza po tym, jak poznali swoją debiutancką piosenkę zatytułowaną „Poison”.

Ich debiut był czymś niesamowitym. Już sama nazwa zespołu i tytuł utworu przyciągały uwagę, a w połączeniu z chwytliwą melodią, ich boskimi głosami i genialnym układem tanecznym… Po prostu brakowało słów, by opisać to, co działo się na scenie, gdy trwał ich występ. Gdy kreowano ich wizerunek, odniesiono się do Biblii, w której wąż był kusicielem, który omamił pierwszych ludzi, by skosztowali zakazanego owocu. Oni byli zarówno tym wężem, jak i zakazanym owocem, już pierwszym singlem skradli serca większości nastolatek i nie tylko. Ich muzyka niby jad krążyła we krwi ludzi, którzy jej słuchali, sprawiając, że serce biło szybciej i człowiek naprawdę czuł, że żyje.

To był sukces, o którym ani sami chłopcy ani nikt, kto z nimi pracował, nie marzył nawet w najśmielszych snach. Niestety, każdy sukces ma swoją cenę i tak naprawdę zaczęło to do ich docierać dopiero wtedy, gdy zamiast dnia wolnego po zakończonej promocji pierwszego singla dostali grafik jeszcze bardziej zapchany treningami niż wtedy, gdy byli trainee.

- Myślicie, że dadzą nam się kiedyś wyspać? – mruknął nieprzytomnie Kang Yoonsuk,  gdy następnego ranka czekali w sali instrumentalnej na producenta, który miał ich zapoznać z ich kolejną piosenką.

Gdy chłopak był wypoczęty, stanowił zwykle główne źródło energii w zespole. Niestety, gdy zerwano go z łóżka o barbarzyńsko wczesnej porze, bynajmniej nie zarażał optymizmem.

- Nie – odpowiedział mu od razu jeden z bliźniaków, którzy siedzieli tuż obok.

- Zdecydowanie nie – zawtórował mu jego brat, jednocześnie robiąc komórką zdjęcie liderowi, który usiadł przy stojącym w rogu pomieszczenia fortepianie i cicho grał jakąś tylko sobie znaną melodię.
„from K: Shihyun-hyung i fortepian – para nadchodzącego sezonu. Jak myślicie, jaka będzie nasza następna piosenka?”
 Wklepał na klawiaturze i wrzucił zdjęcie na twittera, gdzie dzielił konto razem z bratem.

J i K, a właściwie to Choi Junki i Minki, bliźniacy z Serpenti, identyczni, nierozłączni maknae zespołu. Chociaż teoretycznie któryś z nich musiał być odrobinę starszy, to uparcie nie chcieli powiedzieć który, utrzymując, że obaj są dokładnie w tym samym wieku i obaj zasługują na miano maknae. Z wyglądu byli kompletnie nie do rozróżnienia, można ich było poznać po sposobie ubierania się i codziennych nawykach, jednak jeśli jeden lub drugi postanowił udawać swojego bliźniaka, nikt, włącznie z ich rodzoną matką, nie był w stanie rozgryźć oszustwa. Nie mieli przed sobą tajemnic, za to mnóstwo rzeczy ukrywali przed innymi. Gdyby nie Hyunsoo, prawdopodobnie byliby najbardziej tajemniczymi członkami w grupie.

No, ale był jeszcze Kim Hyunsoo, który siedział teraz pod ścianą czytając jakąś książkę (tytuł składał się zaledwie z kilku znaków alfabetu łacińskiego i wyglądał jak jakiś kod) i o którym nie było wiadomo praktycznie nic prócz tego, że jest przystojny, mega utalentowany, inteligentny i ambitny. Nigdy nie mówił o swojej rodzinie czy o przyjaciołach, o ile w ogóle jakichś miał. Często w wolnym czasie znikał gdzieś na kilka godzin i nigdy nie mówił, gdzie idzie. W sumie nawet pozostali członkowie Serpenti mało o nim wiedzieli, a fanki to już w ogóle oddałyby wszystko, by się dowiedzieć, jakie tajemnice kryją się za jego ironicznym uśmiechem. Dlatego też bliźniacy wzięli sobie za punkt honoru poznać te tajemnice, tak na wszelki wypadek. W czasie promocji czy w trakcie treningów było to raczej trudne, a właśnie to zajmowało jakieś 90% ich czasu, wciąż nie tracili jednak nadziei, że kiedyś uda im się poznać jakieś pikantne szczegóły na temat kolegi z zespołu.

Tymczasem jednak zabijali nudę czytaniem odpowiedzi na tweet’a o liderze i fortepianie, którego sam zainteresowany był jeszcze słodko nieświadomy. Gdyby wiedział, już by im się oberwało. Tysiąc razy powtarzał im, że mają nie publikować jego zdjęć bez jego zgody, a oni i tak to robili, i to najczęściej zmyślając do nich podpisy, żeby jeszcze bardziej zaciekawić spragnione wrażeń fanki, które później rozwijały ich myśl w zaskakująco kreatywne sposoby.

- Myślą, że teraz będzie romantycznie – roześmiał się K, czytając kilka najnowszych odpowiedzi od fanek. – Nasz lider i romantyzm, dobreee…

- Zaraz zobaczymy, czy będzie – mruknął J, zabierając bliźniakowi telefon i wylogowując się z twittera w momencie, gdy drzwi wejściowe się otworzyły  i stanął w nich nie producent, którego się spodziewali, tylko sam CEO we własnej osobie, i to nie sam, tylko w towarzystwie menedżera Serpenti i jeszcze jakiegoś chłopaka, tak na oko w ich wieku, czyżby jakiś trainee?...

- Dzień dobry~~ - rzucił wesoło K, może trochę za głośno, kiwając przybyłym na przywitanie, a jego brat od razu zrobił to samo, co zwróciło uwagę pozostałych trzech chłopaków.

Przysypiający Yoonsuk momentalnie się rozbudził i z szerokim uśmiechem przywitał z przybyłymi, Hyunsoo odłożył książkę, wstał z ziemi i bez słowa skinął głową, stając obok reszty, natomiast Shihyun przestał stukać w klawisze fortepianu, jednak przez dłuższą chwilę ani się nie przywitał, ani nie ruszył z miejsca,  tylko mierzył spojrzeniem chłopaka, którego przyprowadził CEO. Dopiero po kilku sekundach jakby się ocknął, mruknął coś, co brzmiało jak „Dobry~”, wstał i szybkim krokiem podszedł, by stanąć między resztą członków Serpenti.

- Jak tam nastroje, chłopaki? – uśmiechnął się do nich prezes niby dobry wujek, jak zresztą zwykle go traktowali. – Gotowi na dalszą pracę?

- Wiadomo, gotowi na wszystko, jak zawsze przecież – uśmiechnął się Yoonsuk. – Ale za jakąś wolną niedzielę, to bym się naprawdę nie obraził – dodał po chwili, a reszta zgodnie wyszczerzyła ząbki w aprobacie dla jego słów.

- Jakąś jedną może uda się załatwić – zapewnił CEO, rozbawiony, ale też zadowolony z ich postawy. – A póki co chciałbym wam kogoś przedstawić  - powiedział, patrząc znacząco na chłopaka, którego ze sobą przyprowadził. – Poznajcie Lee Sungjina, waszego nowego kolegę.

- Mówcie mi Ace, miło mi was poznać  - skłonił głowę nowy w oficjalnym przywitaniu.

- Nam też miło – rzucił jeden z bliźniaków od niechcenia, po czym spojrzał pytająco na szefa. – Nasz nowy kolega w sensie z agencji, tak? Czemu nam go szef przedstawia? Pewnie i tak nie będziemy się często widywać.

- Wasz nowy kolega w sensie z zespołu – poprawił go CEO, zdając się nie zauważać niebezpiecznego błysku, jaki pojawił się w oczach lidera Serpenti na jego słowa.

- Żartuje szef, prawda? – spytał Shihyun, podnosząc kącik ust w półuśmiechu, jego oczy były zimne, a głos 
brzmiał tak, jakby to pytanie było ostrzeżeniem.

- A wyglądam jakbym żartował? – odpowiedział mężczyzna pytaniem, odwzajemniając spojrzenie swojego podopiecznego.

- Nie zgadzamy się na nowego członka – oznajmił po prostu lider. – Zadebiutowaliśmy w piątkę i w piątkę będziemy kontynuować.

- Nie możesz sam podejmować takich decyzji – spokojnie odparł CEO, jakby w ogóle niewzruszony buntowniczą postawą chłopaka.

- Racja – zgodził się Shihyun, uśmiechając się lekko, po czym odwrócił się przodem do kolegów z zespołu i głośno powiedział. – Dobra, chłopaki, kto chce nowego członka, ręka do góry!

Odczekał dłuższą chwilę, jednak nikt się nie zgłosił.

- Okej, to kto woli, żebyśmy zostali w piątkę?

Bliźniacy podnieśli ręce zgodnie i natychmiast, zaraz po nich spokojnie zgłosił się Hyunsoo, natomiast Yoonsuk przez chwilę wyglądał na rozdartego, ale ostatecznie również podniósł rękę do góry. Shihyun uśmiechnął się z satysfakcją.

- No to myślę, że postanowione – powiedział, odwracając się z powrotem w stronę CEO i z uśmiechem czekając na reakcję.

Szef przez chwilę chyba nie wiedział co powiedzieć, więc tylko patrzył na chłopaków, prawdopodobnie zastanawiając się, czy postawić na swoim i ustawić ich do pionu, czy wziąć pod uwagę ich zdanie i przynajmniej na razie odpuścić nowego członka. Gdy ostatecznie podjął decyzję uśmiechnął się szeroko i spojrzał znów bezpośrednio na Shihyuna.

- Wiesz, że nie powinieneś stawiać mnie w takiej niezręcznej sytuacji?

- Jakiej niezręcznej sytuacji? Przecież przyszedł nas szef spytać o zdanie i też właśnie wyraziliśmy swoją opinię – chłopak wyglądał na zdziwionego samym pomysłem, że mogłoby chodzić o coś innego. Cwana bestia.

- Taak, cieszę się, że mogłem poznać wasze zdanie – uśmiechnął się CEO, nie chcąc zaczynać dyskusji z młodym idolem, zwłaszcza że chwilę temu do sali wszedł producent, który miał im pokazać ich nową piosenkę i teraz znacząco zerkał na zegarek.

Kłótnia byłaby teraz nie na miejscu.  Wątpił, by udało mu się teraz coś zyskać. Jeśli się uprze i postawi na swoim, oni się zbuntują i nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale jeśli całkiem im odpuści, pomyślą, że skoro już są popularni, to teraz mogą wszystko. Trzeba było to załatwić inaczej, bardziej subtelnie. Miał już nawet pomysł jak.

- To tyle chciałem na razie. Dajcie z siebie wszystko przy nauce nowego repertuaru – powiedział, po czym odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, a gdy już kładł rękę na klamce, jakby nagle sobie o czymś przypomniał i jeszcze na chwilę zwrócił się w stronę chłopaków. – A i jeszcze, Shihyun-ah, w przerwie obiadowej wpadnij do mojego gabinetu, przypomniało mi się, ze muszę z tobą o czymś porozmawiać.

Po tych słowach skinął na Ace’a i menedżera, by poszli za nim, a sam w końcu naprawdę nacisnął na klamkę. Nim jeszcze dobrze zamknęły się za nimi drzwi, zdążył usłyszeć, jak któryś z bliźniaków zwraca się do lidera słowami:

- No to masz przerąbane, hyung…

Oj, nieprawda, nie miał przerąbane, nie aż tak. Właściwie to mógł dostać nawet nagrodę zamiast kary. O ile wystarczająco się postara.

1 komentarz:

  1. Moja pierwsza my sl to "gdzie yaoi?" :P oj wiem, też Cię kocham ;*
    Fajna nazwa zespołu, ale normalnie w pierwszej chwili jak czytałam o tym niewyspaniu, to jakbym czytała o moim Sung Minie~ :D
    Ciekawe, co prezes wymy slił. W ogóle Ace fajna ksywka.
    I tak pewnie znów to opowiadanie rzucisz :PPP a idź. i tyle bo piszę z Małwego i nie znoszę tej klawiatury. xd

    Harumiś

    OdpowiedzUsuń